wtorek, 9 sierpnia 2016

Wakacje.

Cześć.
Właśnie mam wakacje, ja wiem- niektórzy przed a inni po. Na każdego przyjdzie kolej. Nie są to dwa miesiące jak kiedyś, ale dwa tygodnie. W tym roku po wspólnym z Kasią Sunrisie mamy urlopy oddzielnie ze względu na koniec Frankońskiego żłobka a początek przedszkola. Tak wiec od poniedziałku szalejemy z młodym. Tradycyjnie plany są ogromne a wychodzi różnie ;-).

Poniedzielnik- mieliśmy z rana jechać na basen, a później poćwiczyć jazdę na dwóch kołach. Pojechaliśmy- owszem, ale w południe. Po prostu przykleiłem się do łóżka i nie mogłem wstać. Młody po mnie skakał a ja jakiś zamroczony taki... Jak już się ogarnęliśmy wsiedliśmy na dziadka i pojechaliśmy na Falę. Po drodze przeszła mi przez głowę myśl- jest  lato, wakacje, gorąco- może być kolejka aż na zewnątrz. Ha ha- nie było w ogóle. W wodzie Młody jak zwykle szalał. Skakał z kołem i bez, robił nury, zjeżdżalnie też zaliczone. Tak się rozkręciliśmy że ledwo wyrobiliśmy się w Multisportowych dwóch godzinach. W pewnym momencie Franek nawet stwierdził że on jest głodny, chce wyjść i jechać do domku położyć się. Drugi raz udało mi się zamęczyć dziecko :-).
Po basenie szybki popas na ławce w parku.
Wiedziałem że Franek będzie faktycznie do spania więc pędziłem do domu jak szybko się da. Poczułem jednak w pewnym momencie pewną większą bezwładność z tyłu i kask obijający mi się o plecak. Oglądam się a tam Nianiusowi wisi głowa w foteliku, aż się ludzie w samochodach oglądali.
Po drzemce i kolacji buszował do późna w nocy- nawet nie wiemy do której.

Wtorek... Jedziemy na SPOTa. Tym razem wstałem wcześniej. Chciałem jak zwykle trafić godziny poranne i na jak najmniejszy ruch aby było więcej swobody do szaleństwa i treningu. Niestety tym razem problemy po stornie Franka opóźniły wyjazd- cóż niektóre rzeczy nie mogą czekać ;-). Spakowani pojechaliśmy też dziadkiem (ostatnio to nasz główny środek transportu) na trening. Ludzi trochę było, ale ogarnęliśmy sytuacje. Chyba głównie dlatego ze Franek wolał stronę z zabawkami i przyrządami do ćwiczeń a nie bieganie po materacach. Raz nawet wszedł trochę do góry, troszkę chodził po taśmie, zajęcie zawsze jakieś było.

Takie mam bicki.

 

Jak wróciliśmy do domku mamusia już czekała :-), ale niestety po ranku w pracy jest noc. Mama pojechała a my tym razem w autko i szybki wypad ;-) A przez przypadek znaleźliśmy:

Dalej już tylko kąpiel, pizza przy nocnym kinie, które dziś wyświetlało nam "Dawno temu w trawie" i spajku.
 
A jutro już środa, plany jakieś są ale wszystko jak zwykle samo się ułoży...
 
Pozdrawiamy

Brak komentarzy: