sobota, 30 grudnia 2017

Wreszcie, nareszcie ;-).

Witamy.
Troszkę nas nie było- niestety cierpieliśmy na spory deficyt czasu. Na szczęście zakończyliśmy wszystko co ten czas pochłaniało i wracamy do aktywności. Co prawda Kasia musi się jeszcze wykurować, ale już nie może się doczekać biegania.
Dziś z Franiem wybraliśmy się na mały rozruch. Od prawie dwóch miesięcy nie biegałem wiec szaleństwa nie było :-). Od czegoś jednak trzeba zacząć.
Franio zabrał ze sobą autka do zabawy, jednak zajął się robieniem zdjęć.





Na pstrykał tego sporo, ale część nawet fajne ;-). Rośnie mały fotograf.
A nasza aktywność? Co tu dużo mówić- zaczynamy prawie od zera, na szczęście prawie.
Plany pewne już są, zarówno biegowe jak i wspinaczkowe. O wyjazdowych nie wspominając. Zobaczymy co uda się zrealizować.
Pozdrawiamy i życzymy wszystkiego co najlepsze w nowym roku

niedziela, 5 listopada 2017

Pradziadek ożył ;-)

Cześć.
Dawno dawno temu przywiozłem z mojego rodzinnego domu pewien rower. Dopiero po pewnym czasie dowiedziałem się że jest to nasz krajowy ZZR Popularny. Odkąd pamiętam jako dzieciak stał on nieużywany w stodole i tylko kurzył się. Podobno kiedyś dziadek na nim jeździł ale miał już nowszy. Kiedyś posiłkowałem się nim nieco jak popsuł się mój "góral" jednak gdy przestał hamować ten pierwszy został naprawiony a staroć znów poszedł w kąt.
Wpadłem jednak jakiś czas temu na pomysł aby przywrócić go do życia. Wymyśliłem sobie jednak że pozostawię go w stanie niezmienionym a jedynie sprawie aby dalej nie rdzewiał i był w miarę sprawny. Po wytarganiu ze stodoły wyglądał tak:
Wystarczyło odkręcił zbędny bagażnik, kawałek dosztukowanego błotnika oraz przetrzeć na mokro i od razu zaczął lepiej wyglądać:
Jak już pisałem założenie było takie aby wymienić tylko to co niezbędne a resztę usprawnić i zakonserwować pozostawiając patynę. Standardowo na pierwszy ogień poszło siodło. Skóre nieco zapleśniałą z kilkunastoletnim kurzem udało się doczyścić. Oczywiście nity zastąpiłem odpowiednimi śrubami a stelaż pomalowałem bezbarwnym matowym lakierem ;-).


 

Kolejnym robionym elementem były koła. Chciałem zostawił jak najwięcej z oryginału, czyli nawet szprychy, bałem się jednak że popękają podczas odkręcania więc zostały na miejscu co znacznie utrudniło czyszczenie. Udało się jakoś to jednak ogarnąć. Co do samych szprych kilka zostało wymienionych na nowe, wzmocnione jedno gniazdo a wewnątrz obręczy aby zminimalizować ryzyko przebicia dętki nawinąłem szeroko taśmę izolacyjną. Środki piast dokładnie umyte i złożone na nowo. Bałem się nieco czy to będzie działać- po jeździe próbnej okazało się że jest ok ;-).



 
 
Kolejnym elementem, na którym bardzo patynę było widać (kilka warstw farby) były błotniki. Tak jak pozostałe elementy najpierw zostały wyszorowane szczotką ryżową, następnie odtłuszczone i pomalowane. Mnie się to nawet podoba ;-).

Rama została potraktowana w podobny sposób, jednak pojawił się pewien problem. Otóż przez wiele lat bezruchu wspornik kierownicy zespawał się z widelcem przez co niemożliwe było ich rozłączenie a nie chciałem tego robić na siłę aby nic nie złamać, nie wygiąć. Sposobem udało się wszystko umyć, nasmarować oraz złożyć. Zostało odtłuszczanie i malowanie w mojej domowej komorze lakierniczej ;-) (to najlepsze ze zdjęć niestety)
Zostały w takim razie korby z suportem i pedałami oraz łańcuch. Tutaj rutynowo mycie, czyszczenie, klar i złożenie. Przy łańcuchu chciałem ożywić oryginał. Dlatego, że zazwyczaj lepiej pasuje do powycieranych zębatek, tutaj jednak okazało się że nie grał w ogóle i założyłem nowy, a że był zbyt krótki musiałem dołożyć parę ogniw z innego- taki misz masz. (Niestety nie mam zdjęć z tego etapu).
Tym sposobem rower był prawie gotowy- pozostały opony z dętkami. Wymyśliłem sobie jednak że mają to być opony w rozmiarze 28x2,00, ale koniecznie z brązowym bokiem. Znalazłem w jednym sklepie, jednak cena do zakupu nie zachęcała, tym bardziej że miały być do roweru który zazwyczaj będzie stał jako pamiątka. Zawsze były ważniejsze wydatki i tak sobie stał i czekał ponad rok aż trafiłem na podobnie oponki, ale zdecydowanie tańsze.
Tak powstał Pradziadek ;-). Przeczekał swoje ale długo jeszcze pożyje ;-).













Pozdrawiam.

wtorek, 17 października 2017

Złomek

Cześć.
Jakiś czas temu udało mi się wyrwać dwa rowery. Podobno miały się niebawem wybrać w ostatnią podróż- do huty.

Po wstępnych oględzinach pomyślałem że z tego pierwszego zrobię Rosta, czyli zostawię patynę i jak najwięcej oryginalnych części. Wszystko dokładnie wyczyszczę, naprawię i pomaluje klarem. Ten drugi miał być zrobiony na zupełnie innych zasadach. Piaskowanie, malowanie proszkowe, wszystkie mechaniczne części na nowe, poza kołami, ale utrzymany w swoim klimacie.
Role się jednak odwróciły. Nie pamiętam prawdę pisząc z jakiego powodu, być może po dokładniejszych oględzinach.... albo po prostu zmieniłem zdanie ;-).
Tak więc pierwszy czeka na swoją kolej a z drugiego powstał Złomek- nazwę wymyśliliśmy razem z Franiem.

Założyłem że ma wyglądać jak złom, czysty i błyszczący ale złom, jednak mechanicznie być w pełni sprawny. Co z tego wyszło?

Po emblemacie na ramie udało mi się dowiedzieć że jest to Минск Мото Bело 3авод produkcji Biało Rusińskiej prawdopodobnie z 1979 roku. Jak widać po zdjęciach widelec ma inny kolor, więc pochodzi z innego sprzętu. Podczas prac okazało się że prawdopodobnie suport wraz z korbami są z niemieckiego roweru (sposób mocowania korb). Wyszło też na jaw (niestety już po pierwszym etapie czyszczenia- parę godzin poszło się.....;-)) że koła nadają się co najwyżej do oglądania. Na szczęście miałem w dziupli oryginalne koła z roweru którym teraz jeżdżę będącego produkcji o ile dobrze kojarzę ukraińskiej. Składak wyszedł piękny. Na początek nieco zdjęć z przed rozbiórki:








Rozbiórka poszła nam z Franiem bardzo szybko. Chyba z żadnym rowerem nie poszło tak łatwo. Nawet co dziwne okazało się (a tego najbardziej się bałem) że widelec się nie zespawał ze sztycą kierownicy jak to zazwyczaj jest w tak starych i zastanych rowerach.
Nie byłbym sobą gdybym nie zaczął roboty od końca, czyli od tego co daje mi sporo frajdy- praca ze skórą, siodło.






Skóra standardowo wyszorowana mydłem, następnie wygrzana w piekarniku i natłuszczona kujawskim lub oliwą (zależy co było w domu ;-)). Zamiast nitów założyłem małe śruby, musiałem przerobić również mocowanie skóry z przodu i zamiast dwóch nitów po bokach zrobić jedną śrubę na środku- spodni na szczęście nie pruje. Jedna ze śrub mocowania sprężyny miała zerwany gwint więc wymieniłem obie.  Pozostałe elementy zostały umyte i wypolerowane pastą polerską. Następnie te z ładnym niklem dalej polerowane a rdzawe pokryte bezbarwnym lakierem z połyskiem- klarem. Efekt?







Kolejna w ruch poszła kierownica. Rometowskie chwyty zostały dokładnie wyszorowane a kierownica wraz ze wspornikiem wypolerowana.

Kolejnym krokiem była rama wraz z widelcem, oraz miski, śruby, elementy kierownicy dzięki którym dotychczas zrobione graty będzie można złożyć w całość.
Rama z widelcem jak już pisałem nie są od kompletu. Sama rama, być może już ktoś zauważył w przedniej części górnej rury ma wgniecenia- prawdopodobnie od wożenia bańki z mlekiem, lub butli z gazem, lub i tego i tego. Taka anegdota ;-). Wizualnie jak poniżej, ale prosta i sprawna. Cała wyszorowana z grubszego syfu, następnie umyta rozpuszczalnikiem. Spróbowałem w paru miejscach polerować ją mechanicznie, ale gąbka zdzierała zbyt dużo koloru więc polerowałem ręcznie. W ten sam sposób elementy montażowe od kiery. A na to wszystko 3 lub cztery warstwy klaru z połyskiem ;-). A niech ma.



 



 

 


 Później przyszedł czas na umycie, wypolerowanie oraz klar suportu, korb i pedałów. Przy kołach na szczęście skończyło się na umyciu ze złożeniem oraz wstępnej polerce- okazało się że gniazda szprych oraz piasty są w takim stanie że koła nadają się maksimum na żyrandol. Wytargałem więc z piwnicy oryginalne koła z roweru którym jeżdżę. Były czyste, ale trzeba było je skompletować, złożyć, wypolerować, oraz prysnąć klarem.










Dodatkiem zrobionym w międzyczasie jest pokrowiec na smartfona. Tak go wyszorowałem że okazało się że w środku jest nawet pieczątka. Pewnie okaże się że też pochodzi z innego roweru ;-).





Przy okazji wyszło że jest krzywa korba przez co rozleciał się jeden pedał. Zawiozłem do wyprostowania, dokupiłem pedał, wyczyściłem i odmalowałem go.... Okazało się że korba jest za bardzo wyprostowana i obciera o tylny trójkąt. No ręce mi opadły. Zawiozłem całość do zrobienia.

I tak finalnie wygląda Złomek. Mechanicznie jest jeszcze do dopracowania ale wyglądać właśnie tak miał. Wiem że 95% osób powie że to złom, ale właśnie tak ma wyglądać. Tak wygląda rost.








 




Ciekaw jestem Waszych opinii. Mnie praca sprawiła wiele frajdy, ale i wiele się nauczyłem o tych wynalazkach ;-).
Kolejny już czeka w kolejce.
Pozdrawiam