wtorek, 1 listopada 2016

Mam na imię Kuba i od 16 dni....

Cześć.
Jak już pisałem w poprzednim poście nie wolno mi podejmować moich ulubionych aktywności. W sumie to nie mogę robić nic co może przyczynić się do urazów lub dużego obciążenia organizmu. Mam grzecznie siedzieć, uważać bardzo na siebie i się nie przeciążać. Na szczęście pani hematolog zostawiła mi małą furtkę mówiąc że mogę spacerować :-).
Korzystając z okazji że dziś mamy święto i siłą rzeczy nie miałem ani żadnych wizyt ani badań wybrałem się na taki właśnie spacer. Wyczekałem tylko jak Kasia wróci rowerkiem z pracy, zjedliśmy śniadanko i ruszyłem. Żona mówiła żebym nie chodził więcej niż 5 km, ale nieco mnie poniosło. Założyłem deszczówkę, buty biegowe oraz dresik i ruszyłem przez siebie. Pogoda co prawa nie sprzyjała, ale poddawać się nie zamierzałem.
Ruszyłem trasą którą poszedłem zazwyczaj biegamy, a tu jedynie spacer. Cóż jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. Mam tylko nadzieje że za niedługi czas wszystko wróci do normy i będę mógł biegać i nie tylko.
Ruszyłem z pod domu w kierunku ulicy Świtezianki a dalej przez przejazd kolejowy.
Następnie Łabędzią, Czapli do lasu. Cóż- faktycznie złota polska jesień, szkoda tylko że tak podmokła.


Pogoda nie sprzyjała spacerom po lesie, kartka w kalendarzu również a mimo wszystko spotkałem po drodze kilku spacerowiczów, nawet jednego biegacza.
Następnie dotarłem do stawów na Bzurze i okrążyłem je. Miejsca, które latem tętnią życiem teraz świecą pustkami. Nawet nie wiedziałem że obok nowego placu zabaw zbudowano również siłownię.

Kaczuchy pływają- musimy podjechać z Frankiem, zabrać chlebek i po dokarmiać.
Dalej już wokół stawów i ścieżką w kierunku ulicy Żuczej.





Z Żuczej ścieżkami dotarłem do Łagiewnickiej skąd Sikorskiego wróciłem na Radogoszcz. W sumie zrobiłem niecałe 10km w około 2 godziny.
Zazwyczaj taki dystans przebiegłem w około godzinę, ale na razie nic z tego....

Mam na imię Kuba i od 16 dni nie byłem aktywny. Powoli dochodzę do wniosku że jestem od tego uzależniony. Czuję się jak narkoman na głodzie. Nosi mnie w domu (a robić nic nie mogę), nerwowy też jestem bardziej niż zwykle. Aktywność pozwala mi nie tylko na utrzymanie formy, ale również rozładowanie emocji, zabieganie, zajeżdżenie stresu, rozwspinanie napięć, ale również na naładowanie baterii oraz wyciszenie się. Mam nadzieje że niedługo wszystko się wyjaśni i powoli będę mógł wrócić do moich pasji.
Pozdrawiam

2 komentarze:

Unknown pisze...

3maj sie Kuba . Bedzie dobrze 💪🖒

Jakub Karnicki pisze...

Musi być dobrze- tylko trochę musze poczekać