czwartek, 9 marca 2017

Rower od nowa.

Cześć.
Kilka razy już pisałem że Kasia bardzo wkręciła się w jazdę na rowerze. Tak naprawdę większość ubiegłego roku jeździła do pracy rowerkiem, niezależnie od pogody, zmęczenia itd. Poza tym często robiliśmy sobie wycieczki rowerowe. Jej rower nie jest jakąś super maszyną z górnej półki a zwykłym kilkunastoletnim góralem. Starym ale ukochanym. Niestety o ile dobrze pamiętam w grudniu siadło tylne koło przez co rower trafił do piwnicy a Kasia niechętnie, ale zmuszona była przesiąść się do auta. Postanowiliśmy że nie będziemy naprawiać usterki a zafundujemy mu pełną odnowę biologiczną. Pisałem już kiedyś że będzie to nasz wspólny z Franiem projekt. Pomagał mi zarówno w rozbiórce jak i na późniejszych etapach prac. Jednak po rozebraniu go stwierdziliśmy że nie będziemy się mamie chwalić i po cichu zrobimy go aby był gotowy najpóźniej na jej urodziny. Ustaliliśmy też że z oryginału zostaje jedynie rama i widelec, a reszta gratów to mają być nówki. Kasia o rozbiórce wiedziała. Wybrała również kolor z palety RAL. Poszukałem zatem firmy która ramę i widelec wypiaskowała by a następnie pokryła lakierem proszkowym. Wcześniej korzystałem z usług pewnej firmy ze Zgierza, ale okazało się że nieco spaprali robotę wiec tym razem wybór padł na El Plast. Co prawda musiałem jeździć do nich przez całe miasto, ale warto było. Szybko i dobrze wykonali pracę, jednak zdecydowałem się na sam kolor bez dodatków. Po chyba dwóch tygodniach wróciłem do nich z prośbą o położenie jeszcze warstwy klaru (w połysku) wraz z brokatem- efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania.


Bez klaru:
A tutaj już z (na żywo wygląda jeszcze lepiej):
Moim zdaniem efekt bez porównania.

Jeśli chodzi o części (dobranie i zakup), jak również małą pomoc w demontażu i montażu wybór padł na Be Bike. Zdecydowanie ich polecam i myślę że przy kolejnym projekcie również skorzystam z sklepu/ serwisu.

Co do składania sprzętu- jak tylko udało mi się coś po cichu odłożyć pędziłem do sklepu na zakupy i gdy tylko Kasia była w pracy składaliśmy z Franulem wszystko do kupy. Czasem w piwnicy, czasem wnosiliśmy wszystko do mieszkania. Powoli ale sukcesywnie szliśmy do przodu i nawet udało się utrzymać wszystko w tajemnicy.


Co prawda miał być gotowy na urodziny do których jeszcze parę dni zostało, ale zrobiła się tak ładna pogoda że szkoda było każdego dnia. Wiedziałem że Kasia gdyby mogła na pewno już by jeździła. Postanowiłem więc że w dniu kobiet dokończę składanie. Tym razem już bez Młodego (był w tym czasie w przedszkolu). Wtargałem gotowy sprzęt na górę i jak zobaczyłem ten uśmiech to aż mnie zamurowało. Nie wiem kto był bardziej szczęśliwy. Czy Kasia że ma już swój rowerek i to tak odnowiony (przez chwile nie wierzyła że to ten sam) czy ja widząc jej radość.
Kasia stwierdziła że jutro jedzie nim do pracy. Musze przyznać że wyszedł naprawdę fajnie. Co prawda należy poprawić jeszcze parę pierdółek ale to już tylko czysta kosmetyka. Mam nadzieje że dobrze będzie się spisywał.

A w międzyczasie i to przez przypadek pojawił się kolejny pomysł- rano jadę po bazę. Ale tym razem będzie projekt dla Frania, ale postaram się aby nie tylko decydował co ma być ale też kręcił śrubki (jeśli będzie chciał).

Pozdrawiam i raz jeszcze dzięki dla ekipy Be Bike.

P.S.
Co do kosztów. Owszem w tych pieniądzorach które wydałem da się kupić rower, jednak myślę że z nieco gorszymi podzespołami. Jednak ważniejsze jest to że jest jedynym takim egzemplarzem i zbudowaliśmy go prawie sami. Od pomysłu do wykonania. Satysfakcja gwarantowana!

Brak komentarzy: