sobota, 18 marca 2017

Frankoński rowerek część 2, ale nie tylko.

Witam.
Czwartek mieliśmy dniem wolnym i w planach parę spraw do załatwienia. Postanowiliśmy więc że pojedziemy na rowerach. Fakt- przegięliśmy trochę z dystansem. Kasia jeździ już trochę, ale ja wsiadłem pierwszy raz w tym sezonie więc 36 km jak na początek to nieco za dużo.
Do tej pory czuje siodło na odzwyczajonym tyle ;-). Mam nadzieje że niedługo zrobi się na tyle ciepło że będę mógł Frania wozić do i z przedszkola.

W piątek za to Kasia pojechała z rana do pracy w my z Franiem do moich rodziców na pozimowe sprzątanie auta oraz dalsze prace przy Frankońskim rowerku. Młody korzystał w wolnego podwórkowego wybiegu- biegał, jeździł, kopał.... co się tylko dało.
Ja za to zająłem się rozebraniem piast, oraz osi suportu, następnie myciem wszystkiego w rozpuszczalniku oraz polerką elementów niklowanych. Co do polerki chciałem robić ją kątówką, jednak okazało się że trzeba to robić albo polerką (która przypomina kątówkę) ale wiertarką z regulacją prędkości obrotów- to wszystko dlatego aby nie przepalić powłoki. Niestety nie posiadając żadnego z tych sprzętów została mi ściereczka i ręczna polerka.

Ja wiem- można było na lustro, ale jakoś nie mam cierpliwości do tak monotonnych zajęć. Myślę jednak że nie jest tak źle.

Wszystko rozmontowane na części pierwsze, umyte i gotowe do składania. Kolejny etap to piaskowanie z malowaniem a dalej montaż końcowy. Bardzo jestem ciekaw jak to wyjdzie.

W piątek udało się nawet jeszcze wyskoczyć z Tomkiem na Strato. Byliśmy co prawda tylko godzinę, ale była to bardzo intensywna godzina. Bez przerwy zrobiliśmy po jedenaście wejść. Tylko godzinka, ale udało się pozytywnie zmęczyć- trening jak to ostatnio bywa efektywny, nawet bardzo.

Pozdrawiam.

Brak komentarzy: