niedziela, 8 maja 2016

Intensywnie.

Cześć.
Ostatnio z racji pracy w nocy miałem trochę wolnego w dzień, wiec po lub przed odespaniem nocki mogłem trochę potrenować. Tak około 5 rano za oknem miałem taki motywator do ruchu (wybaczcie jakość- aparat w telefonie nie złapał ostrości).
Widząc coś takiego od razu wiedziałem że to będzie dobry dzień :-). I tak w środę i w piątek byłem na ściance, natomiast w czwartek i w sobotę biegałem, przy czym w czwartek razem z Kasią zrobiliśmy sobie piąteczkę wokół osiedla, ale również ćwiczyliśmy na naszym nowym osiedlowym placu zabaw:
Co do samej ściany za każdym razem około było 1,5 do 2 godzin intensywnego wspinania ale do tego również pompki, brzuszki i trochę slacka. Ważne że są postępy a jeszcze ważniejsze że jest frajda z robienia tego wszystkiego. W piątek wychodząc ze Spota zaskoczył mnie taki oto widok:
Jak widać "dziwne" sposoby parkowania nie dotyczą tylko kierowców czterech kółek. A swoją drogą nie widziałem jeszcze roweru tyle razy oplecionego zabezpieczeniem antykradzieżowym :-).

Dzisiaj, to znaczy wczoraj czyli w sobotę wracając z pracy rowerkiem biłem się z myślami- iść biegać czy nie... W sumie to poszedłbym spać, ale taka ładna pogoda, w lesie będzie pusto i cicho. Przeważyły argumenty za! Wyruszyłem wiec z domu przez osiedle w kierunku stacji kolejowej Radogoszcz Zachód, dalej nad torami i ulicą Okręglik do Lasu Okręglik. Chciałem obiec duktami las dookoła, więc biegłem ścieżką, która jest przedłużeniem ulicy Okręglik. Następnie do rozwidlenia na którym skręcamy w lewo i mijając jednostkę wojskową (będzie po naszej prawej stronie) biegniemy na zachód. Z tego duktu będziemy skręcać w lewo. Pytanie tylko w którą drogę? Ja skręciłem, ale w tą niewłaściwą co widać na mapie:
Oraz tutaj. Jak widać po mapie trochę mi nie poszło, ale w sumie i tak było fajnie. Co najważniejsze cisza, spokój, zielono, świergot ptaków i ani żywej duszy. Część trasy przebiegała bardziej lub mniej ewidentnymi ścieżkami a część przez zaorane przecinki. Poniżej trochę zdjęć z biegu.






Ten właściwy dukt którym możemy obiec las jest chyba jeszcze bliżej ulicy Konstantynowskiej (tej w Zgierzu). Nim poruszamy się do przedłużenia Sokołowskiej i dalej Sianokosy lub duktami do drogi powrotnej. Jak mi się wreszcie uda tamtędy pobiec to dam znać:-).
Powiem szczerze że po tym całym "maratonie" trochę obolały jestem, ale to taki pozytywny euforyczny ból. Taki który mówi że trening był owocny. W niedziele zrobię sobie dzień odpoczynku i regeneracji a w poniedziałek będąc po ostatniej, siódmej nocce najpierw pójdę trochę odespać a później na ściankę :-). We wtorek razem z Kasią mamy wolne więc pewnie wyciągnę ją na przebieżkę.
Wiosna pełną gębą wiec korzystajcie póki pogody sprzyjają.
Pozdrawiam.

Brak komentarzy: