środa, 27 stycznia 2016

Dla odmiany ściana

Cześć.
Takie ostatnio mam postanowienie aby chodzić dwa razy w tygodniu na ściankę. Wybrałem się więc wczoraj (wtorek). Standardowo zakładam swoje stare zielone spodnie- kiedyś były na co dzień, ale ich lata świetności minęły więc są do wspinania. Jednak do wspinaczki są nieco za długie (ograniczają ruchy i zaczepiają się o chwyty). Tak wiec pomyślałem że oddam je do skrócenia (wreszcie) i założę mój stary oldschoolowy dres- żeby nie było to nie ortalionik :-). Tak wiec pojechałem na ścianę a tam tylko dwie osoby- super- nie było kolejek do dróg. Założyłem sobie że zrobię wszystkie żółte (bardzo łatwe) i pomarańczowe (łatwe) drogi. W sumie bardzo dobrze mi szło, pękła (została zrobiona) nawet droga z którą do tej pory miałem problemy- zawsze zrzucała (pomarańczowa, ale z trudnym finiszem). Jak już się dobrze rozgrzałem to się okazało że te spodnie dresowe co je założyłem to w sumie są grube. Cholera tam mi się zaczęło gorąco robić że już się zastanawiałem czy nie wspinać się w bokserkach- ale w sumie nie był to najlepszy pomysł. Skończyło się na powinięciu nogawek.......
Niestety jak się później okazało moja "strategia" (a raczej jej brak) robienia trudnych dróg na końcu była.......do dupy. Nie dość że zaczynało już po prostu brakować siły to niestety skóra na paluchach została już nieco powydzierana wiec niestety nie zrobiłem części dróg. Mimo wszystko cytując klasyka "nie ma bunkrów, ale też jest za......cie". W sumie zrobiłem 9 żółtych i 12 pomarańczowych. Zostało jeszcze z 5-6 pomarańczowych na okapach (na zdjęciach po lewej) na których w sumie mocno mi zależało. Na koniec brzuch 25 x 5 i pompersy 15 x 5. A tak na deser tradycyjnie trochę slacka.
Planuje iść jeszcze raz w tym tygodniu i zacznę od żółtych, dalej ze dwie łatwe pomarańczowe i pójdę na okapy, zacznę od najtrudniejszych, najbardziej siłowych i wymagających. Mam nadzieje że uda mi się zrobić wszystkie żółte i pomarańczowe, a wtedy powoli zacznę przechodzić do niebieskich, czyli średnie. Zbliża się powrót do dawnej formy, a to dopiero początek ;-). A jutro po nocy w pracy bieganie.....
Trzymajcie kciuki.
Pozdrawiam

Brak komentarzy: