poniedziałek, 18 stycznia 2016

Udało się.

Cześć.
Wreszcie, czyli w ostatnią niedziele, udało mi się ogarnąć rodzinkę i skoczyliśmy na ścianke. Chciałem żebyśmy byli jak najwcześniej (czynne od 10) żeby było jak najmniej ludzi- dzięki temu nie musielibyśmy aż tak pilnować Franka. Tradycyjnie nie mogło obejść się bez obsuwy- tym razem trochę ponad dwie godziny. Zajeżdżamy pod Spota a tam z 8 aut (parking tylko ich)- dawno tyle tam nie widziałem. Kasie i Frania zostawiłem w aucie- idę na zwiad czy w ogóle warto wchodzić. Dobrze że zajrzałem- chyba każdy kto tam był (łącznie z pracownikiem) przyjechał oddzielnym autem :-) mimo że były dwie grupy znajomych. Niestety nie było na tyle mało ludzi aby młody mógł biegać samodzielnie- trzeba było za nim chodzić żeby nie właził pod wspinających się- trochę jeszcze jest za mały na spotowanie ;-). Tak więc na zmiany ćwiczyliśmy i zajmowaliśmy się Frankiem. Najsampierw ja się troche po wspinałem a mama bawiła się z młodym (wybaczcie jakość zdjęć- z mojego telefonu nie wychodzą najlepsze):
Starych dróg już w większości nie ma, natomiast nowe cały czas się kręcą- udało mi się zrobić wszystkie żółte (bardzo łatwe) i większość pomarańczowych (trochę brakło czasu- łatwe). Szczególnie dwie drogi, ale zwłaszcza jedna (pomarańczowa z plusem) przypadły mi do gustu- postaram się następnym razem zrobić poglądowe filmiki :-). Ciężko mi ją opisać, ale zrobienie jej dało mi naprawdę dużą frajdę mimo że w gruncie rzeczy jest łatwa.
Później udało mi się poprosić pracownika/ instruktora aby pomógł Kasi się trochę po wspinać (coś doradził okiem trenerskim)- ja szalałem z młodym po materacach. I tutaj musze przyznać że Kasia mnie bardzo zaskoczyła- mimo małego zsunięcia się ze ściany przełamała barierę strachu przed upadkiem i weszła praktycznie do topu, a po małej przerwie sama ponownie próbowała- aż mnie duma rozpiera :-D:

Niestety nie udało mi się znaleźć na ścianie miejsca gdzie byłyby na tyle gęsto chwyty żeby Franek mógł wejść ale na dzięki uprzejmości Dominika (pracownik) mogliśmy spróbować- dokręcił dla nas trochę chwytów:

Młodemu idzie coraz lepiej a co ważniejsze coraz częściej chce jechać na obiekt i wchodzić do góry. Franuś oczywiście miał również okazje po grać w bakaraki, pobiegać po materacach, wyszaleć się, chodzić po taśmie. Wraz z Kasią również po robiliśmy trochę brzuszków, pompek. Ja również po chodziłem trochę po slacku- Kasi jeszcze nie udało mi się namówić- może następnym razem.
Myślę że chyba uda mi się ponownie ich wyciągnąć, ale jeśli z Frankiem to lepiej dobierzemy porę żeby było jak najmniej ludzi, albo przyjedziemy sami jak młody będzie w żłobku.
Pozdrawiamy i do zobaczenia.

Brak komentarzy: