piątek, 23 grudnia 2016

Raz dołek raz górka.

Cześć.
Ostatnio wpadłem w błędne koło siedzenia w domu, żarcia i nie robienia niczego konstruktywnego. Kłódkę z lodówki zerwałem i tak jakoś sobie czas leniwie płynął. Liczyłem na to że wraz z nowym rokiem wrócę do pracy, ale niestety póki wyniki mi się nie poprawią hematolog nie puści mnie. Zostaje dbać o siebie, łykać leki i badać się zgodnie z zaleceniami.
Co do dbania o siebie- wybrałem się dziś pierwszy raz od chyba trzech miesięcy na ściankę. Co prawda zbyt dużo nie zrobiłem- po takiej przerwie to nie dziwne. Ale chyba większy wpływ trening miał na głowę niż ciało. Posiedziałem z półtorej godzinki, obaliłem kawusie.
Nawet udało mi się zrobić wszystkie żółte drogi (te najłatwiejsze) i to większość po dwa razy. Padło też parę pomarańczowych (nieco trudniejsze). Do kilku się przystawiałem ale zrzucały. Trochę po trenuje i zrobię :-). Standardowo dołożyłem też brzuszki, pompersy oraz slacka. To chyba była bardzo dobra terapia- wydaje mi się że właśnie tego potrzebowałem.
Parę dni temu udało mi się też pobiegać. Tym razem wybrałem się na Okręglik. Cisza, spokój i praktycznie nikogo poza mną. Miło posłuchać niczego. Co prawda było to ledwie siedem kilometrów, ale zawsze coś.
Musze poszukać jeszcze jakiegoś miejsca aby robić podbiegi i zbiegi. Chyba że będę biegał Zgierką w tą i z powrotem od Włókniarzy do Kniaziewicza :-). Jest to jakieś rozwiązanie.

Jakiś czas temu wyszliśmy z Młodym po Kasie wracającą z pracy tramwajem. Oczywiście pamięć Franka nie zawiodła i jak tylko zobaczył tunel pod Zgierską od razu do niego pobiegł bawić się echem.
Zabawa była przednia, aż się co niektórzy przechodnie oglądali skąd się takie dziwne dźwięki biorą. Jak widać, słychać echo w mieście też da się znaleźć.

Co do Franka. Mam zablokowane wyjścia na służbówce, ale syn poratował mnie swoim telefonem. Co prawda wolałbym inną tapetę, ale daje rade :-).
Ważne że mogę dzwonić i pisać (na służbowym tylko przychodzące jak coś ;-)).
 
Korzystając z wolnego czasu zrobiłem też nieco przetworów ;-).
Niestety konsumować jak na razie nie mogę, ale podobno pyszne.
 
Muszę Wam się przyznać że chciałbym już wrócić do pracy. Ile można w domu siedzieć. Fakt jest dużo wolnego czasu, ale co za dużo...... Mam nadzieje że wytrwam również w treningowych postanowieniach i że w końcu wyniki się poprawią. Podobno dołki są po to aby mogły być górki.
 
Korzystając z okazji, przecież już jutro wigilia życzę Wam przede wszystkim zdrowia, pogody ducha, radości z każdej chwili i jak najwięcej aktywnie spędzonych czasu.
 
Pozdrawiam

2 komentarze:

Monika Zawadzka pisze...

Ciekawy artykuł. Pozdrawiam.

Jakub Karnicki pisze...

Dziękuje bardzo.