czwartek, 10 listopada 2016

Cichy bohater.

Witam.
Siedzę tak w tym szpitalu, mam sporo wolnego czasu. Niekiedy przychodzą do głowy ciekawe refleksje. Czasem szalone, czasem życiowe. Człowiek dopiero jak może stracić to co jest dla niego bardzo ważne zaczyna na nowo ustanawiać hierarchię spraw mniej i bardziej ważnych. Czasem utwierdza się w przekonaniu ze podąża właściwą drogą a czasem swe życie przewartosciowuje całkowicie.
Ja co prawda nie dostałem jak to niektórzy mówią wyroku, choć przez jakiś czas było to prawdopodobne, ale być może (oby nie) będę musiał zrezygnować z pasji które są częścią nie tylko mojego ale i naszego rodzinnego życia.
A co do wartości największej... zawsze była nią dla mnie rodzina. Rodzina oraz osoby z którymi mam na codzien kontakt ale i raz na rok, ale na których w trudnych sytuacjach polegać mogę i którym w razie potrzeby nie patrząc na nic pomogę. Czasem do pomocy wystarczy ciepłe słowo, czasem nie tylko.
Rodzina, podobno jej głową jest facet, ale porusza tą głową szyja. Kobieta. Moja kobieta. Mój Cichy Bohater. Pisze Wam na tym blogu co zrobiłem, gdzie byliśmy, ale tak naprawdę większości tych rzeczy nie udało by się osiągnąć gdyby właśnie nie Kasia. To ona ogarnia naszą ciężko charakterną i upartą trójce. Pomijam już kwestie mojego pobytu w tym pięknym hotelu podczas którego spadły na nią wszystkie obowiązki a do tego inne nieprzewidziane historie. Jest w tym naszym Bohaterze coś czego nie umiem opisać. Coś bez czego czuje się jak wymuszka. Wiem że jak jesteśmy razem możemy dokonać niemożliwego. Ale wiem też że kiedy jedno jest w kłopotach drugie bez zbędnych słów pomoże. Nie oceni, nie wyśmieje a pomoże.
Dziękuję za tych prawie 12 lat. Co prawda dopiero 8 po ślubie ale mam nadzieje że jeszcze trochę ze mną wytrzymasz.

Zawsze i na zawsze.

P.S.
Ja wiem że to prywatne wyznania. Jednak po długim procesie ten tegowania w głowie doszedłem do wniosku że chciałbym o tym napisać. Napisać jaki mam Skarb w domu którego często głupek nie zauważam.

Trzymajcie się.

Brak komentarzy: