niedziela, 7 lutego 2016

Spacerniak.

Cześć.
Ostatnio niestety zaniedbaliśmy spacery. Trochę przez niesprzyjającą pogodę, trochę z braku czasu, trochę z lenistwa..... Na szczęście pogoda dziś ewidentnie spacerowa, czasu też pod dostatkiem wiec jak tylko z Frankiem wstaliśmy, zjedliśmy szybkie śniadanko....to znaczy moje było szybkie, a młody sprawdzał chyba mój stan emocjonalny jedząc w ciągu około 40 minut pół kromki chleba.... Nie udało mu się wyprowadzić starego z równowagi :-). Wiec po tych całych perypetiach śniadaniowych ubraliśmy się i poszliśmy na spacer. Trasy opisywać nie będę- widać po mapie i zdjęciach. A propos zdjęć- przeprosiłem się z naszym starym aparatem, ma on już z 10 lat, ale zdjęcia chyba nie są takie złe- uczę się go od nowa. No więc wyglądało to tak:

A szczegóły trasy można znaleźć tutaj.
 
 Nie ma taśmy, cóż- równowagę można poćwiczyć również chodząc po krawężniku lub....... barierce :-).
 Stacja kolejowa Łódź Radogoszcz Zachód.


 Pisane patykiem oczywiście też było.
 Kamień zdobyty.
Wspólne selfie na kamieniu



 Franek cały czas twierdził że nie było mniejszego patyka.....





 Zależało nam również na tym aby zobaczyć pociąg. Cały czas było słychać że jeżdżą, ale oczywiście takie mamy szczęście, że jak tylko zbliżaliśmy się do torów, tak że były w zasięgu wzroku to sytuacja wyglądała właśnie tak:
 Ale wracając już do domu przez Stację Nowa Gdynia trafił nam się pociąg ŁKA- lepsze to niż nic.
W sumie przeszliśmy prawie 5km, przy czym Franek cały czas na własnych nogach- wynik jak na niespełna trzy latka mega, przynajmniej według mnie. Ludzi na spacerach dużo- część z kijami, niektórzy biegają, inni po prostu spacerują.
Pod blokiem okazało się że jednak pół kromki na śniadanie to za mało- Franuś od razu po wejściu do domu w młócił dwa banany po czym padł. Ja jeszcze tylko wypiorę jego rękawiczki (parę razy się wyłożył) i działamy dalej.
Pozdrawiam.