Chce wrócić do poprzedniej formy, albo nawet ją przebić więc poza bieganiem wróciłem również na ścianę. Ze względu na brak partnera do liny głównie boulderuje. Ze względu na lokalizacje, możliwości treningowe, możliwości przebywania z Frankiem wybór padł na Boulder Spot Cafe. Poza samą ścianą mają tam również kampus, drążki, kółka, slack, atlas, hantle, piłki i wiele, wiele innych sprzętów do ćwiczeń. Hala podzielona jest na dwie części- jedna tylko ze ścianą i druga z pozostałym sprzętem.
Powroty zazwyczaj są trudne, ale od czegoś trzeba zacząć. Chciałem opisać Wam coś więcej na temat trudności, ale oczywiście nie byłbym sobą gdybym nie zapomniał zrobić zdjęcia opisu skali trudności- obiecuję poprawę. Są następujące poziomy trudności oznaczone kolorami:
-Bardzo łatwe
-Łatwe
-Średnio trudne
-Trudne
-Bardzo trudne.
Mam nadzieje że nic nie przekręciłem. Kiedyś robiłem całe dwa pierwsze stopnie, większość trzeciego i zabierałem się za czwarty- to było naprawdę coś. Teraz robię cały pierwszy i część drugiego :-(. Myślę jednak że i tak jest dobrze bo przede wszystkim sprawia mi to frajdę. Mam już jedną drogę która dziś mnie kilka razy zrzucała- ale jeszcze kilka treningów i pęknie a sprawia mi niesamowitą frajdę :-D.
Oczywiście w treningu ważne są też chwile restu ;-)
Po wspinaniu przyszedł czas na brzuszki i pompki o których pisałem kilka postów wcześniej. Kampus (robiłem zazwyczaj część drugą od lewej) na razie odpuszczam- trzeba nabrać krzepy:
Mam nadzieje że zachęciłem .......
Pozdrawiam i do zobaczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz