czwartek, 3 maja 2018

Leniwe dni.

Cześć.
W tym roku tak się ułożyło, że majówkę spędziliśmy mało rodzinnie. Pierwsze ze świąt Kasia spędziła razem z Franiem. Ja natomiast zabrałem się z ekipą do Mirowa na pierwsze w tym roku wspinanie. Ciśnienia na cyfrę nie miałem, raczej chodziło o rozwspinanie w plenerze.
Skupiliśmy się na formacji Trzy Siostry, a później przenieśliśmy na Mniszka.
Ekipa cisnęła VI.2ki, VI.3 też się trafiła. Cóż, ja wstawiłem się w VI.1, ale niestety nie udało się zrobić życiówki. Trzeba troszkę poćwiczyć i myślę że jeszcze w tym sezonie spokojnie uda się podnieść poziom trudności.
Dróg za dużo nie zrobiłem, bo jedynie cztery, za to na moim stałym poziomie trudności. Dwie V i dwie VI. Plus jest taki że poziom trudności przeze mnie robionych, choć wysoki nie jest to nie spadł jeszcze niżej ;-). Trening, trening i jeszcze raz trening i będzie git :-D.













Dzięki za świetnie spędzony dzień i udane wspinanie.
 
Dziś, czyli trzeciego maja Kasia musiała iść do pracy a my z Franiem wybraliśmy się na rowery. Chciałem abyśmy trochę po nawijali, ale tak bez spiny, pośpiechu. Chcemy to robimy przerwę, chcemy to jedziemy. Z kilkoma przystankami udało się zrobić 15 km. Franio pobił swój dotychczasowy rekord odległości pokonanej na rowerku i to o 5km. Fakt, był nieco zmęczony, ale myślę że byłby w stanie zrobić jeszcze kilka kilometrów.
Były zarówno ciężkie podjazdy, jak i szybkie zjazdy. Czasem Młody z trudem przedzierał się przez głęboki dla niego piach. Muszę przyznać że daje radę na tym swoim Zygzaku McQueenie. A przy okazji okazało się że nie trzeba mieć przy sobie pełnego plecaka zabawek aby się dobrze bawić na postojach ;-).





 



Bardzo miło i aktywnie spędzony czas. Szkoda tylko że nie udało się w komplecie :-(.
 
P.S.
Polar super się sprawdza przy różnych aktywnościach. Chciałem go również sprawdzić w skałach. Mam jednak obawę że może przy moim szczęściu dosyć szybko ulec uszkodzeniu. Musze jednak następnym razem go wypróbować, ciekawe co pokaże.
 
Pozdrawiam

Brak komentarzy: