wtorek, 5 lutego 2019

Diksi

Witam.
Oprócz dłubania przy dużych rowerach zdarza mi się też czasem zająć dziecięcym. W zeszłym roku wpadły w moje ręce Romety Pawik i Diksi. Pawik z racji dosyć dobrego stanu prawdopodobnie zostanie w oryginale. Stan Diksi był opłakany więc poszła do kompleksowej odnowy.
Podczas rozbiórki dodatkowo okazało się że tylny trójkąt jest dosyć mocno skrzywiony. Jednak przy użyciu kilku dźwigni udało się wyprostować.







Rama z widelcem poszły w piach a ja tymczasem zabrałem się za koła. Co by się nie rozdrabniać zrobiłem od razu do obu rowerków. Jak widać na pierwszych zdjęciach Cytrynka ma przednie koło mniejsze, pochodzące z innego roweru. Wykorzystałem więc koło od Pawika- są to bliźniacze modele. Tak więc rozbieranie, mycie, polerka, składanie oraz zaplatanie.













Jak widać pasta polerska potrafi zdziałać cuda :-). Pomogła również przy korbach oraz suporcie. W wypadku korb tym razem nietypowe gwinty pedałów zostały rozwiercone i przegwintowane na standardowy wymiar więc już nie było problemu z pedałami.
Pasta polerska niestety nie wystarczyła jednak przy kierownicy z której chrom schodził płatami. Chciałem przełożyć od Pawika, ale okazało się wbrew pozorom że mają różne średnice sztyc. Kierownice więc trzeba było pomalować. Została gruntownie oczyszczona ze schodzącej powłoki i pomalowana na srebrno. W międzyczasie wróciły elementy z piaskowania wiec znów malowanko na balkonie :-).








Chciałem zrobić również dzwonek. Miałem pewniej stylowy lekko zaniedbany, jednak bez "pokrywki". Udało mi się taką dobrać, jednak popełniłem błąd i po złożeniu dzwonka nie pasuje. Cóż. Jest czysty, estetyczny, widać jak działa mechanizm, jednak nie działa ponieważ nie da się nakręcić górnej części- mam nauczkę ;-).














 Po montażu już tylko małe poprawki i oblatywacz przeprowadził testy- stwierdził że jeździ super.
A wyszedł tak:








Do ideału troszkę mu brakuje, ale nie wyszedł moim zdaniem źle. Do tego dobrze się na nim jeździ, lekko chodzi. W sam raz na pierwsze dłuższe przejażdżki. Przy okazji dostał drugie życie.
Potwierdziło się również po raz kolejny że stary rower jeśli włożymy w niego trochę serca i pracy może jeszcze długo posłużyć i być przy okazji jedynym w swoim rodzaju.
A gdyby ktoś był chętny to niebawem będzie na sprzedaż ;-).
Pozdrawiam

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Piękny :-)
Też mam taki jeden, czeka z remontem na odpowiedni wzrost oblatywacza.

Jakub Karnicki pisze...

Dziękuje. Lepiej zabrać sie wcześniej, potrafią pojawić sie niespodzianki przy pracach, ale to sama przyjemność.