niedziela, 15 października 2017

Wspinaczkowo biegowy weekend.

Witam.
Ten weekend udało nam się spędzić aktywnie. Pisałem wcześniej na fb o tym, że jak uda się spełnić kilka warunków to skoczymy w skały. Chodziło konkretnie o:
-regeneracja paluchów u stóp po wspinaniu w Olsztynie
-wspólny wolny termin
-ładna pogoda w danym terminie
-poprawa wyników krwi
Okazało się, że te wszystkie warunki zostały spełnione właśnie w ten weekend. A co ciekawsze pojechaliśmy na dwie rodzinki.
Tym razem wybór padł na Mirów. Po dotarciu na miejsce zgodnie z zasadami udaliśmy się do sołtysa aby wpisać się do książki wyjść, a następnie powędrowaliśmy pod Turnie Kukuczki. Standardowo zrobiliśmy olsztyński numer, czyli dotarliśmy na miejsce okrężną drogą. Będąc u celu znaleźliśmy w miarę osłonięte od wiatru miejsce gdzie porozkładaliśmy koce, karimaty itd. Nasze dziewczyny w miarę możliwości relaksowały się a Franio z Maksem wymyślali coraz to nowe zabawy cały czas wchodząc i schodząc na kamień wielkości sporego stołu do jadalni.


Co do wspinaczki to za dużo nie zrobiliśmy, za to były to dość długie drogi bo dochodzące do 30 metrów- jak na Jurę sporo. Tym razem nauczony doświadczeniami z Olsztyna zabierałem ze sobą na górę buty na przebranie aby oszczędzić stopy ;-).


Martwiliśmy się nieco o chłopaków- czy nie będzie im się nudzić. Zabraliśmy na wszelki wypadek nieco zabawek- owszem, przydały się. Jednak chłopaki i bez nich raczej świetnie by się bawili. Na koniec jeszcze zrobiliśmy szybki meczyk. Co prawda boisko było nieco pochyłe, ale daliśmy radę.
Pogoda, nie była taka zła, nawet przez chwilę wyszło słonko, jednak biedne dziewczyny nieco nam podmarzły- dzięki za wyrozumiałość ;-).
Po wszystkim chłopaki zjedli ciepły obiadek i wróciliśmy do domku.
Co do drogi powrotnej. Mieliśmy pewne obawy że chłopaki wymęczeni całym dniem ciekania zasną w aucie a później będą buszować w nocy. Do tej pory nie możemy wyjść z podziwu że wytrzymali :-).

Niedziela- IX Bieg Do Gorących Źródeł. Zapisaliśmy się już bardzo dawno i chcieliśmy jak co roku wystartować. Kasi przestał już kręgosłup doskwierać wiec plan był aby biec i to z Franiem w wózku biegowym. Rano jednak doszliśmy do wniosku, że odpuszczamy. Kasia musi uczyć się do egzaminu, a ja ostatnio biegałem dyszkę dawno dawno temu. Tym sposobem ja z Franiem skoczyłem do babci i dziadka oraz po pakiety startowe a Kasia uczyła się a w przerwie wyskoczyła na przebieżkę.
Tym sposobem wyszła rekreacyjna dycha.

Oby więcej takich aktywnych weekendów.
Pozdrawiamy.

P.S.
Szamanowie- dzięki.

Brak komentarzy: