sobota, 8 października 2016

Nawijamy kilometry.

Cześć.
Mentalnie przestawiłem się już na niższe temperatury. Niestety zrobiły się tak niskie że na razie musze nawet odpuścić jazdę rowerem z Frankiem do przedszkola. Być może niedługo wrócimy, ale jeszcze trochę. Kasia cały czas jeździ do prac rowerem a mnie pozostało wykorzystywanie wolnych chwil na ten sport. Taką wolną chwile udało się znaleźć dziś i na spontanie wyskoczyłem pojeździć. Co prawda nie miałem aż takiego banana na twarzy jak przy wczorajszym bieganiu ale jednak. Miałem jedynie półtorej godziny, musiałem zdążyć aby zdążyć do pracy mogła Kasia. Padło więc na wariant z którego mogę w miarę szybko wrócić. Pędząc przez Arturówek lekko się zakręciłem ;-)
Jednak pojechałem dalej w kierunku leśnictwa a następnie dróżkami wzdłuż stawów do Wycieczkowej i Okólnej. Jadąc Okólną zastanawiałem się czy nie wyląduje w Strykowie, ale na szczęście moje obawy nie spełniły się. Wylądowałem za to na Łodziance z której trafiłem na Koniakowską gdzie pogoniły mnie dwa psy. Jak się okazuje zamykanie bramy nawet w tak dużym mieście nie dla wszystkich jest oczywiste. Dobrze że były to nie duże kundelki a nie na przykład dobermany które widziałem parę posesji wcześniej. Nie zmienia to faktu że szybkie były....
Następnie lawirowałem w okolicach ulic Stasia i Woskowej prawie skręcając sobie kark- takie tam skromne domeczki stoją że nie wiedziałem czy na prawo czy na lewo się gapić. Dalej już Strykowską oraz slalomem między autami Wojska Polskiego, grzecznie poboczem Lutomierską i jeszcze grzeczniej Włókniarką i jej ścieżką rowerową do domciu. Wyszło mi tego niecałe 25 kilometrów.
Chciało by się więcej ale czasu brakło. Może następnym razem.

A cofając się w czasie nieco, rano z Frankiem pojechaliśmy pozałatwiać parę spraw i Młody dorwał Kadeciora C (ostatni z napędem na tył).
Do pedałów nie sięga wiec latania bokiem nie było, ale pewne jest że podobają mu się klasyki- stary się cieszy, bo też lubi.
Pozdrawiamy i do zobaczenia.

Brak komentarzy: